— Ekonom nie mógł przyjść do siebie. „No cóż, mówił dalej generał, opowiadaj, gdzieś spotkał się Dubrowskim?“ „Przy dwóch sosnach, ojcze, przy dwóch sosnach.“ — „Cóż on ci powiedział?“ — „Zapytał mnie, czyjś ty, dokąd jedziesz, po co?“ — „No, a potem?“ — „A potem zażądał listu i pieniędzy; oddałem mu list i pieniądze“. — „A on?“ „No, a on ojcze, zgrzeszyłem“. „No, a on co zrobił?“ — „On oddał mi pieniądze i list i powiedział: odejdź z Bogiem, oddaj to na pocztę“. „No!“ „Ojcze, zgrzeszyłem!“ „Rozprawię się ja z tobą gołąbku“, rzekł groźnie generał. A pani niech każe zrewidować kufer tego złodzieja i oddajcie go w moje ręce, już ja mu dam nauczkę. Wiedzcie, że Dubrowski był sam oficerem gwardji i nie chciałby skrzywdzić kolegi“. Domyśliłam się kim była jego wielmożność — nie było co się spierać. Woźnice przywiązali ekonoma na koźle kolaski; pieniądze się znalazły; generał zjadł u mnie obiad, poczem natychmiast odjechał i zabrał z sobą ekonoma. Ekonoma znaleziono nazajutrz w lesie, przywiązanego do dębu i odartego jak lipę. Wszyscy w milczeniu słuchali opowiadania Anny Sawiszny, zwłaszcza panienki. Wiele z nich w tajemnicy życzyło dobrze Dubrowskiemu, widząc w nim romantycznego bohatera, szczególnie Marja Cyrylówna, gorąca marzycielka, nasycona tajemniczemi potwornościami pani Radcliff.
— I ty przypuszczasz Anno Sawiszno, że u ciebie był sam Dubrowski? zapytał Cyryl Piotrowicz. Bardzo się mylisz. Nie wiem, kto gościł u ciebie, ale nie Dubrowski.
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/061
Ta strona została uwierzytelniona.