szy przy tych słowach o swym kosmatym znajomku i o pewnych figlach, których stał się kiedyś ofiarą.
— Misza obiecywał długie życie, odparł Cyryl Piotrowicz; umarł bohaterską śmiercią z ręki wroga. Ot, tam jest jego zabójca! — Cyryl Piotrowicz wskazał nauczyciela francuza. Pomścił on twoją... za pozwoleniem, pamiętasz?
— Jakże nie pamiętać?, rzekł Anton Pafnucewicz, drapiąc się po głowie; dobrze pamiętam A więc Misza umarł? Szkoda Miszy, na Boga, szkoda! jaki to był figlarz! jaki mądrala! Takiego drugiego niedźwiedzia nie znajdziesz. Lecz musie go zabił?
Cyryl Piotrowicz zaczął opowiadać z wielkiem zadowoleniem o czynie swojego francuza, gdyż miał ów miły nałóg chełpienia się wszystkiem, co tylko go otaczało. Goście z uwagą słuchali opowieści o śmierci Miszy i ze zdumieniem spoglądali na Leforża, który nie podejrzewając, iż była mowa o jego męstwie, siedział spokojnie na swem miejscu i czynił uwagi o przyzwoitości swemu niesfornemu wychowańcowi.
Obiad, trwający około trzech godzin, skończył się; gospodarz położył serwetkę na stół, wszyscy powstali i przeszli do salonu, gdzie oczekiwała ich kawa, karty i dalszy ciąg pijatyki, tak dzielnie rozpoczętej przy stole.
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/064
Ta strona została uwierzytelniona.