tywały ze swemi sąsiadami; damy rozmawiały głośno przez stół. Mężczyźni pili, kłócili się i śmiali, słowem wieczerza zostawiła po sobie wiele miłych wspomnień.
Jeden tylko człowiek nie brał udziału w powszechnej radości. Antoni Pafnucewicz siedział nasępiony i milczący na swem miejscu, jadł z roztargnieniem i zdawał się bardzo niespokojny. Rozmowy o rozbójnikach wzburzyły jego wyobraźnię. Wkrótce zobaczymy, że miał dostateczne powody, aby się ich obawiać.
Antoni Pafnucewicz, wzywając Boga na świadka, że czerwona szkatułka była pusta, nie kłamał i nie zgrzeszył; czerwona szkatułka była naprawdę pusta, gdyż chowane w niej kiedyś banknoty przeszły do skórzanego worka, który nosił na piersiach pod koszulą. Tą tylko przezornością uspokajał swoje niedowierzanie do wszystkich i wieczną obawę. Zmuszony do nocowania w obcym domu, bał się, aby nie wyznaczono mu noclegu gdzieś w odległej izbie, gdzie łatwo mogliby się dostać złodzieje; szukał odpowiedniego towarzysza i nakoniec wybrał Leforża.
Wygląd jego zdradzający siłę, a zwłaszcza męstwo, okazane w spotkaniu z niedźwiedziem, o którym biedny Antoni Pafnucewicz nie mógł myśleć bez drżenia, zdecydowały o wyborze. Gdy wstano od stołu Antoni Pafnucewicz zaczął się kręcić koło młodego francuza, pochrząkując i pokaszlując, a wreszcie zwrócił się do niego z prośbą.
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/066
Ta strona została uwierzytelniona.