Przeszło kilka dni i nic się nie zdarzyło godnego uwagi. Życie mieszkańców Pokrowskoje było monotonne. Cyryl Piotrowicz codzień jeździł na polowanie; czytanie, przechadzki, lekcje muzyki zapełniały czas Marji Cyrylównie, szczególnie lekcje muzyki. Zaczęła rozumieć głos swego serca i przyznawała się z mimowolną przykrością, że nie było ono obojętne na zalety młodego francuza. Ów zaś ze swej strony nie przekraczał granic szacunku i ścisłej przyzwoitości, czem łagodził jej dumę i trwożliwe wahania. Z coraz większem zaufaniem oddawała się ona czarującemu przyzwyczajeniu. Nudziła się bez Leforza, w jego obecności zajęta była nim ciągle, chciała wiedzieć o wszystkiem i zawsze się z nim zgadzała. Możliwe, iż nie była jeszcze zakochana, lecz przy pierwszej przypadkowej trudności lub nagłem ciosie losu płomień namiętności mógł wybuchnąć w jej sercu.
Pewnego razu, zeszedłszy do salonu, gdzie czekał[1] szanie na jego pobladłej twarzy. Otworzyła fortepian, zaśpiewała kilka nut, lecz Dubrowski pod pozorem bólu głowy wymówił się, przerwał lekcję i, zamykając nuty, podał jej ukradkiem karteczkę. Marja Cyrylówna, nie zdążywszy się opamiętać, przyjęła ją i w tejże chwili, uczuła swą winę, ale Dubrowskiego już nie było w salonie. Marja Cyrylówna poszła do swojego pokoju i przeczytała, co następuje:
„Proszę być dzisiaj o siódmej godzinie w altanie nad strumykiem; muszę z panią koniecznie pomówić“.
Ciekawość jej była silnie rozbudzona. Oddawna
- ↑ Błąd w druku; brak wersu.