cunku człowieka światowego. Według swego zwyczaju zaczął przyjmować go przeglądem swego gospodarstwa i zaprowadził go do psiarni. Lecz książę o mało nie zatchnął się w psiej atmosferze i wyszedł pośpiesznie, zatykając nos naperfumowaną chusteczką. Nie podobał mu się też staroświecki ogród ze strzyżonemi lipami, kwadratową sadzawką i regularnemi alejami; lubił ogrody angielskie i tak zwaną przyrodę — ale chwalił i zachwycał się. Służący zawiadomił, że jedzenie podano. Poszli na obiad. Książę utykał, zmęczony przechadzką i już żałował swej wizyty.
Lecz w salonie przywitała ich Marja Cyrylówna i stary hultaj był oszołomiony jej pięknością. Trojekurow usadowił gościa przy niej. Książę ożywił się w jej towarzystwie, poweselał i zdołał kilkakrotnie zwrócić jej uwagę ciekawem opowiadaniem. Po obiedzie Cyryl Piotrowicz zaproponował jazdę wierzchem, lecz książę wymówił się, wskazując na swe obuwie sukienne i, żartując na temat swojej podagry. Zaprojektował przejażdżkę na linijce, żeby nie rozłączać się ze swą miłą sąsiadką. Zaprzęgnięto linijkę. Starcy i piękność siedli we trójkę i pojechali. Rozmowa trwała nieprzerwanie. Marja Cyrylówna z zadowoleniem słuchała pochlebnych i wesołych umizgów światowca, gdy naraz Werejski, zwróciwszy się do Cyryla Piotrowicza, zapytał: co znaczy ten spalony budynek i czy do niego należy. Cyryl Piotrowicz zasępił się. Wspomnienie które budziło w nim pogorzelisko, nie były przyjemne.
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/086
Ta strona została uwierzytelniona.