Odpowiedział, że ziemia ta należy teraz do niego, przedtem zaś była własnością Dubrowskiego. „Dubrowskiego? powtórzył Werejski, jakto, tego słynnego rozbójnika?“
— Jego ojca, odparł Trojekurow, ale i ojciec był porządnym rozbójnikiem.
— Gdzież się podział nasz Rinaldo? Schwytany, czy żyje?
— I żyje i jest wolny. Ach, książę! Dubrowski był i u ciebie?
— Tak, w przeszłym roku, zdaje się, coś spalił czy zrabował. Nieprawda, Marjo Cyrylówno, że byłoby to ciekawsze zaznajomić się bliżej z tym romantycznym bohaterem?
— Nic ciekawego! rzekł Trojekurow, ona go zna. On przez całe trzy tygodnie uczył ją muzyki, i dzięki Bogu nic nie wziął za lekcje. — Tu Cyryl Piotrowicz zaczął opowiadać historję o mniemanym francuzie nauczycielu. Marja Cyrylówna siedziała jak na szpilkach. Werejski, wysłuchawszy z głęboką uwagą, uznał to wszystko za dziwaczne i zmienił temat rozmowy. Wróciwszy, kazał zaprząc karetę i, nie zważając na usilne prośby Cyryla Piotrowicza, aby przenocował, wyjechał zaraz po herbacie. Przedtem jednak prosił Cyryla Piotrowicza z Marją Cyrylówną do siebie, a dumny Trojekurow przyrzekł, gdyż biorąc pod uwagę dostojeństwo książęce, dwie gwiazdy i 3.000 dusz dziedzicznego majątku uważał się w pierwszym stopniu za równego księciu Werejskiemu.
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.