dził się nie wspominać jej o tem, lecz postanowił nie tracąc czasu wyznaczyć wesele na dzień następny. Książę uznał to za bardzo rozsądne, poszedł do narzeczonej i powiedział jej, że list go bardzo zabolał, ale ma nadzieję zasłużyć w przyszłości na jej przywiązanie, a myśl o wyrzeczeniu się jej jest zbyt dla niego ciężka i, że nie ma sił, by zgodzić się na swój wyrok śmierci. Poczem ucałował jej rękę z uszanowaniem i odjechał, nie powiedziawszy ani słowa o decyzji Cyryla Piotrowicza.
Jednak ledwie wyjechał z dworu, już wszedł ojciec i bez ceremonji kazał jej przygotować się na dzień jutrzejszy. Marja Cyrylówna, wzburzona już oświadczeniem księcia Werejskiego zalała się łzami i rzuciła się do nóg ojca.
— Ojczulku! krzyknęła żałośnie, ojczulku! nie gub mnie, nie kocham księcia, nie chcę być jego żoną.
— A to co znaczy? rzekł surowo Cyryl Piotrowicz, do tej pory milczałaś i godziłaś się, a teraz, gdy wszystko postanowione, kaprysisz i odmawiasz. Proszę nie robić głupstw; w ten sposób niczego ze mną nie wygrasz.
— Nie gub mnie! — powtarzała biedna Masza, za co odpędzasz mnie od siebie i oddajesz człowiekowi niekochanemu? czym ci się już znudziła? Chcę z tobą jak dawniej. Ojczulku? będzie ci smutno bezemnie; jeszcze smutniej, gdy pomyślisz, że jestem nieszczęśliwa. Ojczulku, nie zmuszaj mnie, nie chcę iść zamąż.
Cyryl Piotrowicz był wzruszony, lecz ukrył swe
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/097
Ta strona została uwierzytelniona.