Przebudziła się i z pierwszą myślą stanęła jej przed oczami cała groza położenia. Zadzwoniła, weszła dziewka i na jej pytania odrzekła, że Cyryl Piotrowicz jeździł wieczorem do xxx i wrócił późno, że dał surowy nakaz nie wypuszczania jej z pokoju i doglądania, aby nikt z nią nie rozmawiał, że zresztą nie widać żadnych szczególnych przygotowań do wesela prócz tego, iż zakazano popu wyjeżdżać ze wsi pod żadnym pozorem. Po tych wiadomościach dziewczyna opuściła Marję Cyrylównę i zamknęła drzwi napowrót.
Słowa jej poruszyły na nowo młodą aresztantkę. Głowa jej pałała, krew burzyła się; postanowiła zawiadomić o wszystkiem Dubrowskiego i zaczęła szukać sposobu posłania pierścienia do dziupli starego dębu. Wtem uderzył o okno kamyczek, szkło zadźwięczało, a Marja Cyrylówna wyjrzała na dziedziniec i ujrzała małego Saszę, dającego znaki. „Witaj Saszo, po co mnie wołasz?“ — Przyszedłem, siostro, aby się dowiedzieć, czy nie trzeba ci czego. Ojczulek gniewny i zabronił wszystkim słuchać cie-