Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

Chłopak nic nie odpowiadał.
— Ojczulku, rozkaż mu oddać pierścień, — rzekł Sasza.
— Milcz Aleksandrze! odpowiedział Cyryl Piotrowicz, nie zapominaj, że mam zamiar rozprawić się z tobą. Idź do swego pokoju. Ty, zezowaty, ty mi się wydajesz nie w ciemię bity; jeżeli wyznasz mi wszystko nie oćwiczę cię a jeszcze dam dyskę na orzechy. Oddaj pierścień i wynoś się. Chłopak otworzył rękę i pokazał, że nie miał nic. — A nie to zrobię z tobą coś, czego się nie spodziewasz. No!
Chłopak nie odpowiedział ni słowem i stał ze schyloną głową, przybrawszy wygląd rzetelnego durnia.
— Dobrze rzekł Cyryl Piotrowicz — zamknąć go gdziebądź i patrzeć, aby nie uciekł, inaczej zedrę skórę z całego domu.
Stiepan odprowadził chłopca do gołębnika, zamknął go tam i kazał go pilnować starej ptasznicy Agafji.
— Niema żadnej wątpliwości: ona zachowała stosunki z Dubrowskim. Lecz jeśli naprawdę wzywała go na pomoc! myślał Cyryl Piotrowicz, chodząc po pokoju i gniewnie pogwizdując Grom zwycięstwa niech rozebrzmi. W ostateczności wpadłem przynajmniej na jego gorący ślad i nie wymknie się on nam teraz. Wyzyskamy tę okoliczność... No! dzwonek; dzięki Bogu, to isprawnik. Przyprowadzić tutaj złapanego chłopca.
Tymczasem wjechał na dziedziniec wózek i zna-