Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XVIII.


Cyryl Piotrowicz kroczył tam i nazad po sali, głośniej niż zwykle pogwizdując swoją piosenkę. Cały dom był w ruchu; służba biegała, dziewki krzątały się. Na dworze tłoczyli się chłopi. W garderobie panny, przed zwierciadłem, otoczoną pokojówkami dama przybierała bladą, bierną Marję Cyrylównę; głowa jej kłoniła się pod ciężarem brylantów; bezmyślnie patrząc w lustro zlekka wstrząsnęła się pod ukłuciami nieostrożnej ręki, lecz milczała. „Czy prędko?“ rozległ się w drzwiach głos Cyryla Piotrowicza. „W tej chwili! odpowiedziała dama, Marjo Cyrylówno proszę wstać przyjrzeć się, czy dobrze?“ — Marja Cyrylówna wstała bez odpowiedzi. Drzwi się otworzyły. Narzeczona gotowa, rzekła dama do Cyryla Piotrowicza, proszę kazać zajechać karecie.“ „Z Bogiem! odrzekł Cyryl Piotrowicz i — wziąwszy ze stołu obraz — „podejdź do mnie Maszo, rzekł do niej wzruszonym głosem, błogosławię cię...“ Biedne dziewczę upadło mu do nóg i załkało. „Tatuniu... tatuniu...“ mówiła ze łzami i głos jej zamierał. Cyryl Piotrowicz pośpiesznie ją błogosławił; podniesiono ją i prawie że zaniesiono do karety. Wsiadła z nią przybrana matka i jedna służąca. Pojechali