nę i tańczył z nią przewlekłego mazura. Przez cały czas żartował z jej roznamiętnienia do oficerów inżynierji, zapewniał, że wie więcej niż mogła się spodziewać, a niektóre żarty jego były tak trafnie zastosowane, iż Liza Iwanowa myślała kilkakrotnie, że tajemnica jej była powszechnie znana.
— Od kogo pan to wszystko wie? — zapytała śmiejąc się.
— Od przyjaciela znanej pani osoby, odpowiedział Tomski, człowieka bardzo znakomitego!
— Któż jest tym znakomitym człowiekiem?
— Nazywa się German.
Liza Iwanowa nie odpowiedziała; ale zlodowaciały jej ręce i nogi...
— Ów German, ciągnął Tomski, to postać naprawdę romantyczna, ma profil Napoleona i duszę Mefistofela. Sądzę, że ma on na sumieniu przynajmniej trzy zbrodnie. Jak pani zbladła!...
— Boli mnie głowa... Cóż mówił panu German... czy jak go tam?...
— German jest bardzo niezadowolony ze swego przyjaciela; powiada, że na jego miejscu postąpiłby całkiem inaczej... Przypuszczam nawet, iż sam German ma w stosunku do pani pewne widoki; w każdym razie słucha okrzyków miłosnych swego przyjaciela z dużym brakiem równowagi...
— Ależ gdzie on mnie widział?
— W cerkwi, lub może na spacerze!... Bóg to wie! Może był w pokoju pani, podczas gdy pani spała, stać go na to...
Strona:PL Puszkin Aleksander - Czarny orzeł.djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.