Nie zwykła do rąk kanwy brać,
By w nią jedwabiem życie wlać.
Gdy się w dziewczątku budzi władza,
Posłuszną lalkę pragnie mieć;
W konwenansową zmierza sieć,
Gdy lalkę żartem w świat wprowadza...
Dziewczynki lalkom — z taktem dam
Prawią morały swoich mam.
Ale w dziecinne nawet lata
Tatjana lalkę rzuca w kąt...
I z nią o modach, plotkach świata,
Nie toczy rozmów... Widać stąd,
Że są jej obce figle dziecka;
Strasznych powieści treść zdradziecka,
Zimą, gdy mroki rzuca noc,
Ma nad jej sercem większą moc...
A kiedy niania na spacerze
Zbierze dla Olgi dzieci rząd
I poprowadzi w parku kąt, —
Ona udziału w grach nie bierze...
Gwar ślepej babki, wietrzny śmiech —
Nie budzą w jej serduszku ech.
Tatjana lubi na balkonie
Uprzedzać złoty jutrzni brzask,