Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/117

Ta strona została przepisana.
IV.

Wracają... Księżyc srebrne plamy
Rzuca... oświetla bryczki ruch...
Tutaj ukradkiem podsłuchamy
Rozmowę naszych druhów dwóch...
— Cóż, Eugeniuszu? A, ty ziewasz?
»Nic, to mój zwyczaj«. Czasem miewasz
Weselszą minę... »Nudy moc
Jednaka zawsze. Ależ noc!
Poganiaj konie, ej, Andriuszka!
Ot, głupia droga... A propos
W prostocie bywa powab... co?
Larina miła jest staruszka.
Aj! co to?... Tak dokucza bok...
Boję się: to z borówek sok!...


V.

»A powiedz, która z nich Tatjana?«
— Ta, co milcząca, jako głaz,
Weszła posępna, jak Świetlana...
Siedziała w kącie cały czas.
»Tak?... A ty młodszej jesteś sługą?«
— A co? »Ba, ja-bym wybrał drugą,
Mając na czole Muzy znak.
Toć w twarzy Olgi życia brak;
To jest Madonna Wandykowa,
Kraśna i krągła... Otóż masz,