Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/123

Ta strona została przepisana.
III

I kłótnie znów... A w końcu prób,
Pojadę z wami na ich ślub...
Przypomnę ton porywający
Wyrazów, które tonąc w łzach,
Szeptałem sam w minionych dniach,
U czarodziejki stóp klęczący, —
Pieszczotnych, słodkich słówek rój,
Od których odwykł język mój!


XV.

Lecz teraz zajmie mnie Tatjana!
Ty płaczesz?... Spójrz, ja płaczę też!...
W szpony modnego dziś tyrana
Całe swe życie oddać chcesz...
Przepadniesz, miła!... Chociaż za to
Blask marzeń będzie ci zapłatą
I w sferę uczuć wyższy wzlot,
I czarujących marzeń splot,
I pragnień rozkosz, snów trucizna...
Ot, marzy ci się cały czas,
Że on za tobą idzie w las —
Podejdzie zaraz, miłość wyzna...
Gdziekolwiek niesiesz lekki krok,
Tam kusiciela widzisz wzrok.


XVI.

Tęsknota serce biednej toczy...
Do parku idzie, zrywa liść...