Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/136

Ta strona została przepisana.

Kończę!... I strach i wstyd mnie dręczy...
Nie śmiem odczytać tego w głos...
Za Ciebie honor Twój mi ręczy,
Śmiało powierzam Ci mój los!«...


XXXII.

Tatjana wzdycha przy stoliku;
Raz po raz list w jej dłoni drgnie,
Na rozpalonym jej języku
Opłatek czerwonawy schnie.
Opada głowa ociężała
I zsuwa się koszulka biała
Z prześlicznych ramion... Płynie czas,
Promień księżyca całkiem zgasł,
Przez mgłę poczyna jaśnieć niwa;
Świt idzie na strumyka próg
I w fali drży... Pastuszy róg
Ze snu mieszkańca wsi wyrywa.
Już dzień... Obudził wszystkich blask.
Tatjana nie wie, że już brzask;


XXXIII.

Nie wie, że słonko jasno błyska...
Znużona, snem żelaznym śpi,
Pieczątkę rytą w palcach ściska...
Lecz oto cicho skrzypią drzwi;
To stara niania... Już przy pracy!
Herbatę wnosi jej na tacy