Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/144

Ta strona została przepisana.
VIII.

Kogóż nie znudzi — wiecznie kłamać,
Tych samych słów spożywać wikt,
Albo poglądy takie łamać,
Których nie głosi serjo nikt;
Jedne zarzuty słyszeć wiecznie,
Niszczyć przesądy niedorzecznie,
Których nie zdążył wetchnąć świat
W dziewczę, co ma ... trzynaście lat!
Kogóż nie znużą klątwy, groźby,
Pierścionki, łzy, żałosny ton,
Listy, co mają dziesięć stron,
Zdrady, ploteczki, kłamstwa, prośby,
Nagłe stawanie matek w drzwiach
I ciężka przyjaźń mężów, ach!


IX.

Tak drwił Eugeniusz mój z przeszłości...
On, co ofiarą z młodu był
Nieokiełznanych namiętności,
I burz, co w oczy miecą pył...
Życiem próżniaczem wypieszczony,
Jakąś drobnostką w mig olśniony,
Rozczarowany inną wnet,
Palony żądzą tête à tête,
Tryumfem łatwym szybko psuty,
Wzrok topiąc w ciemny serca grunt,