Gdyby mi mężem, ojcem dzieci,
Przyjemny los nakazał być,
Gdybym na moment choć jedyny
Zatęsknił sercem do rodziny, —
Nie szukałbym, by spełnić sny,
Innej dziewicy, niźli Ty!
Bez madrygałów mówiąc wstrętnych:
Gdyby ten cel mi wskazał Bóg,
Ciebie-bym jedną obrać mógł
Na towarzyszkę dni mych smętnych,
Przed tobą-bym kolano zgiął
I szczęścia — ile można — wziął.
»Nie dla mnie szczęście jest... niestety!
Los sobie zrobił ze mnie żart!
Daremne wszystkie twe zalety,
Nie jestem ich zupełnie wart...
Wierz mi, (sumienie me poręką),
Małżeństwo będzie dla nas męką;
I choćbym twój uwielbił czar,
Przyzwyczajenie — zniszczy żar.
Ty zaczniesz płakać... Niewymowna —
Dla mego serca burza łez...
Tylko mi nerwy skąsa bies!
Więc sądź, Hymenu dłoń czarowna
Jaki nam w życie wplecie kwiat?...
I może tak na szereg lat!