Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/148

Ta strona została przepisana.
XV.

»Cóż gorszem jest, niż ta rodzina,
Gdzie biedna żona, sama wciąż,
W dzień i wieczorem przypomina,
Jak się odmienił nędzny mąż;
Gdzie z nudy on, jej wartość znając,
(A los wszelako przeklinając)
Zimno-zazdrosny, chmurny wciąż,
Milczący, gniewny... Piękny mąż!
Jam taki! Tego-żeś szukała,
Gdyś z takim żarem młodych snów,
Prostotą cudny liścik ów
Z takim rozumem napisała?
Czyliż surowy życia głos
Tobie przeznaczył taki los?


XVI.

»Sny nie wracają, ani lata,
Nie kwitnie dwakroć duszy kwiat.
Ja kocham cię miłością brata,
A może czulej, niźli brat.
Wysłuchaj mnie bez gniewu, proszę:
Nieraz na nowych snów rozkosze
Zamieni dziewczę stare sny,
Tak żółty liść na drzewie drży,
Lecz wiosna nowy niesie w dani...
Tak Bóg urządził każdą rzecz!