Pokochasz po raz wtóry, lecz...
Naucz się rządzić sobą, Pani.
Nie każdy ciebie pojmie tak!
Zważ, doświadczenia gubi brak!...
Eugeniusz prawił tak kazanie...
Rumieniec znikł z Tatjany lic;
Nie dyszy, przeczyć się jest w stanie,
Słucha — przez łzy nie widzi nic.
Podał jej rękę... Smutkiem tchnąca,
Automatycznie, wciąż milcząca,
Tatjana bierze jego dłoń
Pochyla na bok bladą skroń...
Przez ogród cieniem otulony
Przyszła do domu razem z nim...
Nikt za złe tego nie wziął im:
Swoboda wsi ma miłe strony;
Korzysta wieś też z swoich praw,
Jak Moskwa, pyszna, jako paw.
Chyba mi przyzna tu czytelnik: —
Z miłą zacnością prostych dusz
Postąpił sobie mój pustelnik
Ze smutną Tanią. Nieraz już
Jednako sprawił się szlachetnie,
Chociaż go świat obgadał szpetnie,