Włodzimierz byłby pisał ody,
Lecz Olga nie czytała ód.
Wieszczu! Czyś czytał swej uroczej
Elegię tkliwą, patrząc w oczy?
Wyższej nagrody nie zna wieszcz!
Tak mi mówiono... Szczęścia dreszcz
Wstrząsa skromnego wielbiciela,
Gdy Ona — słodki przedmiot ów
Miłości, rymów, westchnień, snów —
Uwagi swojej mu udziela!
Szczęsny... choć ona — wierzcie mi —
Nie o tem myśli, albo śpi!
Lecz ja, co Muzom złożę w dani —
Owoce natchnień, marzeń kwiat,
Czytam jedynie starej niani,
Druhowi moich młodych lat.
Lub, gdy znudzony, po obiedzie,
Przypadkiem sąsiad do mnie zjedzie,
Rwę go za połę za ten błąd,
Duszę tragedyą, cisnąc w kąt;
Lub (tu żartować nie wypada),
Słuchając smętnej Muzy praw,
Kieruję kroki ponad staw,
Wystraszam dzikich kaczek stada:
Spędza je z brzegu nagły lęk,
Gdy słyszą słodkich strof mych dźwięk!