Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/161

Ta strona została przepisana.

Białego wina puhar i —
Samotność, luba cisza wsi:
Ot, cały żywot Oniegina!
Nieznacznie z ciszą tą się zżył...
Nie liczył dni, pogodny był...
W spokoju miłym zapomina
Przyjaciół, bale, Newski gród
I nudę, co go gryzła wprzód. —


XL.

Ale północne nasze lato —
Karykatura włoskich zim —
Mignie i znikło... Zgoda na to?...
Więc czemuż kryć się z sądem tym?!...
Już czuć w powietrzu tchy jesienne,
I słonko świeci mniej promienne,
I coraz krótszy dzienny czas...
Cienisty, tajemniczy las
Z posępnym szmerem głąb’ obnaża;
Na pole pada mgła... Śród chmur
Krzykliwych gęsi leci sznur
Het, na południe... I zagraża
Nuda, jesieni wierny stróż...
Listopad stał na progu już...


XLI.

Świt blady w mgłę się wdziera chłodną;
Na łąkach hałas pracy zmilkł