Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/162

Ta strona została przepisana.

I wraz z wilczycą swoją głodną
Na drogę z lasu dąży wilk;
I już go poczuł koń podróżny,
Rozdyma chrapy; — pan ostrożny,
Pędzi co tchu na górski szczyt!
Już pastuch, gdy nadejdzie świt,
Z chlewu wyganiać krów nie będzie,
Ani w południe jego róg
Nie zwoła ich na zakręt dróg;
W izbie, śpiewając, dziewa przędzie,
Przed nią — zimowych nocy druh,
Łuczywo barwi kłębka ruch...


XLII.

Lecz mróz już trzeszczy... Śnieżne burze
Pokryły srebrem całą wieś...
(Czytelnik czeka rymu: róże;
No, więc go żywo sobie weź!)
Jako posadzka woskowana —
Czyściej — lśni rzeka w lód odziana.
Krzykliwych chłopców drobny lud
Łyżwami zręcznie kraje lód.
Na kraśnych łapkach gąsior dąży,
Ot, chce po łonie płynąć wód,
Ostrożnie zsuwa się na lód,
Ślizga się, pada... Patrz, jak krąży
Wesołych śnieżnych płatków rój,
W mig tracąc kształt gwiazdzisty swój.