Ta strona została przepisana.
Już przy kominku gotów stół...
Eugeniusz czeka... Trójką koni
Nadjeżdża Leński... »Otóż masz
Głodnego! Obiad podać każ!«
XLV.
Za stołem siada mój poeta,
A słowo już zmienione w czyn:
Wdowy Cliquot, albo Moeta
Błogosławiony niosą płyn;
W zmarzniętej pieni się butelce...
Niegdyś i moją duszę wielce
Nęciło grą swą wino to:
Koledzy! wszakże za Cliquot
Puszczałem ongi resztki monet;
Pomnicie: z tych czarownych strug
Powstawał miłych bredni huk,
Mnóstwo i żartów i canzonet,
Niespodziewanie świetnych słów,
Zajadłych sporów, słodkich snów!
XLVI.
Lecz dzisiaj zdradzasz mój żołądek
Swą gwarną pianą, o, Cliquot!
Zmieniając dawny uczt porządek,
Rozsądne wolę dziś Bordeau.
Ai mi szkodzi nawet szklanka...
Ai — druhowie! — to kochanka,