Panien przejrzałych już bożyszcza,
Na którem matek wisi wzrok...
Wszedł... Przyniósł nowość... Ba! muzyka
Wojskowa dąży... Pułkownika
Śle ją tu rozkaz... (Toć nie dal...)
Co za uciecha: będzie bal!
Zawczasu już dziewczęta skaczą...
Lecz jeść podano... Powstał gwar...
Idą do stołu rzędy par...
Panny na blizkość z Tanią baczą...
Młodzież naprzeciw. — Cichnie szum...
Przeżegnał się i zasiadł tłum.
Na mig rozmowa zwykła ścichać,
Gdy żują usta... Tylko dźwięk
Talerzy lub widelców słychać,
Zgrzyt nożów i kieliszków brzęk.
Ale powoli gwar znów rośnie;
Ten i ów krzyczy coś donośnie,
Nie słucha nikt... Zgiełkliwy chór
Tworzą śmiech, hałas, pisk i spór...
Wtem drzwi rozwarto, Leński wchodzi,
Oniegin z nim. Gosposia — »Ach!
Nareszcie!« — woła... Jeszcze w drzwiach,
A już im każdy rad wygodzi:
Nakrycia, krzesła zsuwa gość,
By druhom zrobić miejsca dość.