I zeszedł spokój: już w bawialni
Chrapie Pustiaków; ten-że błąd
Zdradza małżonka... A w jadalni
Na krzesłach równo legli w rząd
Pietuszkow, Gwoździn i Bujano w,
I niezupełnie zdrowy Flianow;
Tricke legł na podłodze tuż,
Szlafmycę, trykot włożył już...
W pokojach Olgi i Tatjany
Wszystkie panienki słodko śpią...
I tylko jedne oczy lśnią...
Tania w promieniach bladych Djany,
Siedzi przy oknie... W sercu żal...
A oczy w ciemną patrzą dal...
Jego wizyta niespodziana,
Nagła serdeczność jego ócz,
Potem przy Oli nowa zmiana —
Wszystko ją dziwi... Gdzie jest klucz
Do jego dziwactw?... Nie rozumie...
Gubi się w różnych myśli tłumie...
Dręczy ją zazdrość, więcej żal...
Jakby dłoń zimna, niby stal,
Szarpała serce, jakby pod nią
Czerniała przepaść, ciągnąc w dół.