Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/202

Ta strona została przepisana.

Leńskiemu zda się, że jest we śnie,
Milcząc, na kwintę spuścił nos.
I gniew i zazdrość znikły oto
Przed pieszczotliwą tą prostotą,
Przed jasnym blaskiem onych ócz.
I Leński myśli: »tu się ucz,
Jak z oczu tych o sercu wnosić!
Kocha mnie jeszcze!«... Żal i wstyd
I skruchę czuje... Gniewu syt,
Sam przebaczenia gotów prosić...
I drży... nie może znaleźć słów...
Szczęśliwy jest i niemal zdrów.


XV, XVI.

............

XVII.

I patrzy, patrzy w obraz miły...
Lecz znów na czoło pada cień;
Posmutniał... Biedak nie ma siły
Przypomnieć jej wczorajszy dzień:
I myśli: »będę zbawcą Oli,
Nie ścierpię, aby ze złej woli
Rozpustnik jad w nią pochlebstw wlał
I młode serce skusić miał;
By na łodydze lilii hożej,
Tocząc ją, usiadł podły czerw;