Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/204

Ta strona została przepisana.

To w Olę oczy wlepi znów
I szepcze: »Jam szczęśliwy! mów!«
Lecz późno; jechać pora. Serce
Ból ścisnął. — Kiedy żegna ją,
Wszystkie mu struny w duszy drżą
I sam ze sobą jest w rozterce;
Więc cień na licach Oli legł...
»Co tobie?« — Nic! — I z schodów zbiegł.


XX.

Przyjechał do dom; pistolety
Zbadał, w szkatułce zamknął znów;
Legł i drogiego tom poety
Otwiera; czar Szyllera słów
Nie działa jednak... Myśl ucieka,
Nie drzemie serce, krwią ocieka;
Nad jego łożem dzierży straż
Urocza wizja: Oli twarz...
Więc książkę zamknął, pióro chwyta;
Przy świecy pisze... Cisza wkrąg...
Pełne miłosnych bredni, mąk,
Leją się dźwięki... W głos je czyta
Pełen liryzmu, ognia, sił,
Jak Delwig, gdy pijany był.


XXI.

Mam wiersze te; nie zaginęły...
Oto jak pieśń Leńskiego brzmi: