Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/217

Ta strona została przepisana.
XLIII.

Ale nie teraz... Choć serdeczną
Do bohatera słabość mam...
Chociaż doń wrócę... Dziś konieczną
Rzeczą jest wytchnąć... Wyznam wam,
Że wiek do twardej prozy skłania,
Mój wiek figlarny rym odgania;
Za rymem — ach! nie odgadłbyś —
Leniwszym krokiem stąpam dziś.
Ochoty dawnej braknie stalce
Mazać arkusze, wiersze snuć,
Gdy moją duszę począł truć
I w ciszy wsi i w świata walce
Innej, surowszej troski jad,
Innych, zimniejszych marzeń kwiat!


XLIV.

Jam głos usłyszał innych marzeń,
Mam w sercu sroższych bólów stal,
A zwiał nadzieję bieg wydarzeń;
I dawnych smutków dziś mi żal.
O sny! gdzież wasza jest osłoda?
Gdzie wieczny rym jej: dusza młoda?
Czyż czas z jej wieńca świeżość starł
I wianek z głowy mojej zdarł?
Bez elegijnej metafory
Wypada-ż wreszcie przyznać mi,