Ta strona została przepisana.
I dywan, wytwór pilnych rąk,
Byrona portret, stosy ksiąg,
I w srebrną smugę księżycową
Przenikający drobny kurz,
I widok z okna pól i wzgórz;
I słupek z lalką metalową
O chmurnem czole, oczach wzwyż,
Rękach na pierś złożonych w krzyż.
XX.
Tatjana stoi w celi modnej,
Jakby porwana w czarów kraj...
Lecz późno... Wiatr się zrywa chłodny.
W dolinie mroczno. Zasnął gaj.
Miesiąc ukrywa się za górą
1 rzeka czerni się ponuro
I tajemniczo szemrze las...
Pielgrzymce dawno wracać czas.
Westchnienie tłumi i spojrzenie
Raz jeszcze rzuca; już do wrót
Podąża, lecz od starej wprzód
Bierze Tatjana pozwolenie
Wizycie nadać dalszy ciąg,
Korzystać w pustym zamku z ksiąg.
XXI.
Za bramą żegna się z klucznicą.
A rankiem już na trzeci dzień,