Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/231

Ta strona została przepisana.

Lipową krąży znów ulicą
I wchodzi w porzuconą sień.
W milczącym siada gabinecie...
Zapominając tam o świecie,
Długo na smutny płacze los...
Potem przewraca książek stos.
Niechętnie naprzód patrzy na nie,
Wypuszcza je z bezwładnych rąk...
Lecz ją uderza wybór ksiąg.
Wkrótce zagłębia się w czytanie
Z płomienną żądzą młodych lat, —
I w nich odkrywa nowy świat.


XXII.

Choć znudzonego Eugeniusza
Oddawna już nie nęcił druk,
Do kilku dzieł go parła dusza,
Tych nie wyrzuciłby za próg.
Tam śpiewak Giaura i Juana
Na stole leżał; z nim dobrana
Romansów wiązka; kartek stek,
W których się nieźle odbił wiek
I człek współczesny z duszą suchą,
Egoistyczną, nędzną, czczą,
Z myślą oziębłą, niemal złą,
Bez moralności, z wolą kruchą,
Wciąż szukający błędnych mar,
Na próżny czyn tracący żar...