Wre na dziedzińcu hałas, ruch...
Wszczyna się w izbie śród czeladki
Krzyk, pożegnalny płacz i gwar...
Przywiedli klaczy dziewięć par.
W powóz wprzągnięto je bojarski;
Jadło z kucharskich wzięto łap;
Woźnice klną; ich okrzyk dziarski
Mięsza się z kłótnią dworskich bab...
Na klaczy chudej i kosmatej
Zasiada foryś, chłop brodaty,
I czeladź zbiega się do wrót,
Żegna się z państwem dobry lud.
Siedli. Szanowny powóz rusza...
Z dziedzińca wreszcie wywlókł się...
» Przytułku drogi, żegnam cię!
Ujrzę-ż cię kiedyś, wsi, gdzie dusza
W ciszy roiła słodkie sny?!« —
I z oczu Tani trysły łzy...
Kiedy oświacie dobrodajnej
Szerzej się nasz otworzy świat,
(Według rachuby niezwyczajnej
Mędrców — za pięćset ledwie lat
Nastąpi u nas czas ten błogi),
Zmienią się mocno w Rosyi drogi: