Piotrowy zamek pośród wrzosów
Stoi tam... Czas niedawny wlał
Weń chmurną dumę... Pieszczoch losów,
Tu Napoleon długo stał —
I tu się zawiódł w swoich planach!...
Czekał, że Moskwa na kolanach
Wyjdzie doń, niosąc Kremla klucz;
Lecz nie spuściła trwożnie ócz,
Nie szła do niego Moskwa moja!
Gdy on na darów czekał rój,
Ona przywdziała z ognia strój,
Ją przepasała z iskier zbroja...
W tem miejscu on w zadumę wpadł,
Patrzył w płomienie, z gniewu bladł...
Żegnajcie sławy zgasłej świadki,
Piotrowe baszty... Ruszaj! Wio!
Bieleją słupy u rogatki,
Wehikuł skrzypi, konie mkną,
Po Twierskiej skaczą przez wyboje.
Migają w oczach miejskie stroje,
Budki, latarnie, płoty, mur,
Chłopaki, baby, sklepów sznur,
Pałace, parki, monastery,
Bulwary, sady, lwy u wrót,