Ta strona została przepisana.
Zbyt blada, chuda — duży błąd!
Niebrzydka zresztą... Skończon sąd,
Natura młoda górę bierze:
Do swoich komnat wiodą ją,
Całują, przyjaciółką zwą,
Trefią jej modnie włos i szczerze
Zwierzają swe sekrety już,
Tajniki swoich serc i dusz:
XLVII.
Świetne zwycięstwa salonowe,
Nadzieje, sny, figielki swe...
Czasem w niewinną ich rozmowę
Leciutka potwarz wkrada się...
Potem za miłą paplaninę,
Pragną jej wyznań wziąć daninę:
Niech im otworzy serce swe;
Lecz moja Tania, jakby w śnie.
Słucha ich rozmów bez udziału,
Zaledwie chwyta słów ich treść
I tajemniczą serca wieść,
Skarb szczęścia, łez, drogiego szału
Chowa. Nie zwierzy nigdy! Nie!
Ukrywa ból na serca dnie.
XLVIII.
W rozmowy chce się wsłuchać Tania,
Rozważyć to, co każdy rzekł: