— I »nie?«... Więc czemu nieprzychylnie
Mówicie o nim?... Czy nie stąd,
Że się staramy tak usilnie
O wszystkiem wydać spieszny sąd,
Co z powszedności wyjdzie granic,
Co nasz egoizm trzyma za nic,
Co w naszem sercu nie ma ech,
Obraża nas lub budzi śmiech?
Że bierze umysł nierozważny
Miarę dla czynów tylko z słów;
Że złość — przywilej głupich głów,
Że kocha brednie człek poważny,
I że przeciętność jedną świat
I znosić i uznawać rad.
Szczęsny, kto młodym był za młodu,
Szczęsny, kto dojrzał w miarę lat,
Kto z życiowego nie zmarzł chłodu
I nazwyczaił się do zdrad,
Kogo nie zraził tłum światowy,
Kto nie biegł w marzeń kraj niezdrowy,
W dwudziestu latach chwata grał,
W trzydziestu posag z żoną brał,
Kogo dług więcej nie uciskał,
Gdy liczył pięćdziesiąty rok,