Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/280

Ta strona została przepisana.
XLVI.

»A mnie ten przepych tylko gniecie,
Ten maskarady nędzny szych...
Moje tryumfy w pustym świecie,
Mój świetny dom... I cóż jest w nich?
Jam każdej chwili oddać rada
Szmat, którym pstrzy się maskarada,
Cały ten gwar, i blask, i czad,
Za półkę ksiąg, za dziki sad,
Za skromny dom nasz i — pamiętasz?
Za miejsce to, gdzie jeden raz
Sprowadził los we dwoje nas,
I za ubogi wiejski cmentarz,
Gdzie dzisiaj wierzb płaczących tren
Kołysze biednej niani sen.


XLVII.

»A szczęście było tak możebne!
Tak blizkie!... Lecz rozstrzygnął los!
To poświęcenie niepotrzebne
Dyktował nieopatrzny głos.
Lecz w łzach widziałam matkę biedną,
A dla mnie... wszystko było jedno,
Już nie czekałam szczęsnych zmian.
I wyszłam za mąż... Musisz pan
To uznać, czego już nie złamać!
Zostaw mnie! Proszę ... Honor masz