Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/281

Ta strona została przepisana.

I obowiązku drogę znasz...
Ja kocham ciebie... (Po co kłamać?)
Lecz z innym już mnie związał ślub
I wierną żoną zejdę w grób!«


XLVIII.

Odeszła... Sam Eugeniusz został...
O, Boże! Kres już wszystkim snom!...
O, w jakiż wir się uczuć dostał!
Jaki na głowę spadł mu grom!
Wtem brzęk ostrogi dźwięknął znany,
I w progu stanął mąż Tatjany...
I... czytelniku! w chwili tej,
Dla bohatera mego złej,
Na długo chcę go pozostawić...
Na zawsze!... Za nim dosyć już
Błądziliśmy po świecie wzdłuż...
W przystani nogę czas postawić,
Winszować sobie brzegu wraz...
Nieprawdaż?... dawno skończyć czas!


XLIX.

Ktokolwiek jesteś, czytelniku,
Druh, albo wróg mój, — pragnę dziś
W przyjaznym żegnać cię okrzyku...
Więc bywaj zdrów! Cokolwiekbyś
Szukał tu w strofach mych niedbałych
Czy to wytchnienia z prac wytrwałych,