wstręt do łaciny, aby skrycie odczytać historyę
Myrrhy w »Metamorfozach« Owidyusza — nie byli
w stanie ocenić czystej duszy kobiecej, wypowia
dającej się czarownie w ostatnim rozdziale »Oniegina«, ani subtelnej woni tego poematu. Może dziś, dojrzalsi, w przekładzie na język rodzimy ją odczują...
Zanim postawię punkt ostatni, chcę wywiązać się z głęboko poważnego obowiązku. Muszę złożyć gorące podziękowanie szanownemu p. Włodzimierzowi Spasowiczowi za słowa mocnej zachęty, któremi do dalszej pobudził mnie pracy, gdym okazał mu gotowe dwie pierwsze pieśni przekładu. Ta zachęta miała dla mnie tem większe znaczenie, że pochodziła od niepospolitego znawcy literatury rosyjskiej, a takich jest wśród naszych krytyków niewielu. Pod jej wpływem rzuciłem się do pracy dalszej — i cały przekład, z wyjątkiem paru strof, przełożonych kiedyś jeszcze na ławie szkolnej, a umieszczonych w III. tomie »Rymów i rytmów«, dokonany został w niespełna dwa miesiące w natężeniu prawie twórczem, w tej napoły bolesnej, napoły rozkosznej gorączce, na którą złożyły się wielka miłość dla danej pracy, wielki urok, wiejący na tłómacza od prawdziwej poezyi, wielka wiara w to, że się społeczności swojej niesie coś