Na czele nimf, z szelestem szarf,
Posłuszna dźwiękom skrzypiec, arf,
Śród scenicznego dąży pola;
Stąpa... nie tyka ziemi krok...
Unosi nóżkę... jeden skok! —
Jak puch ulata z ust Eola...
Kibić się wije, niby wąż,
I nóżka nóżkę bije wciąż...
Oklaski grzmią... Oniegin wchodzi,
Po nogach stąpa widzom... Siadł...
Po lożach krzywem okiem wodzi,
Obcym mu zdał się damski świat...
Obejrzał wszystkich piętr krawędzie,
W szatach i twarzach znalazł wszędzie
Błąd jakiś, lub fałszywy ton;
Mężczyznom oddał z wszystkich stron
Ukłony; potem ledwie raczył
Na scenę spojrzeć; już ma dość;
Ziewając, myśli: » Bierze złość,
Ze tego nikt nie przeinaczył...
Balet już na mnie nudą tchnie,
Ba, i Didlot już znudził mnie«...
Chóry aniołów, czartów, cieni,
Jeszcze na scenie w pląsach mkną;