Strona:PL Puszkin Aleksander - Eugeniusz Oniegin.djvu/95

Ta strona została przepisana.

Tej duszy, którą mu rozgrzała
Pieszczota dziewic, druha dłoń...
Serce, niewiedzą miłą tchnące,
Snuło nadzieje czarujące...
Świata nieznany blask i szum
Ponętą były młodych dum...
Dusza ta była jeszcze gładką,
Cień zwątpień nie padł na jej biel;
Śniącemu słodko życia cel
Nęcącą zdawał się zagadką...
Nie łamał głowy nad nią, wprzód
Podejrzewając wzniosły cud!


VIII.

Wierzył, że duszę ma pokrewną,
Że tą tęsknocie płaci dań,
Że się połączy z nim napewno,
Że każdej chwili czeka nań...
Że za cześć jego — wierzył z góry —
Przyjaciel pójdzie na tortury,
I że dłoń druha ani drgnie,
Kiedy w potwarcze łono tnie;
Wierzył, że są wybrańcy losu,
Którzy prowadzą cały lud
Do ideału jasnych wrót,
Że nieśmiertelny dźwięk ich głosu
Powoła ludzkość aż na szczyt,
Że przyjdzie wieczny szczęścia świt!