Strona:PL Racine-Fedra.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA II.
HIPOLIT, TERAMENES, ENONA.

ENONA:
Ach, panie, strasznej wieści widzisz we mnie gońca!
Królowa już dobiega losów swoich końca.
Dzień i noc przy jej boku stróżuję daremno:
Ginie od cierpień jakichś, tajonych przede mną.
W ciągłej rozterce, zmysłów swych zebrać nie może,
Niepokojem miotana, rzuca nagle łoże,
Pragnie widzieć blask słońca, jednakże nikogo
Oczy jej, zbyt znękane, oglądać nie mogą.
Idzie tu.
HIPOLIT: Dość! Królowej niech się wola ziści:
Wraz usunę z jej oczu przedmiot nienawiści!


SCENA III.
FEDRA, ENONA.

FEDRA: Nie, nie pójdę już dalej, przystańmy, Enono!
Omdlewam, dziwna niemoc uciska me łono,
Oczy me razi jasność, dawno niewidziana,
I drżące się pode mną zginają kolana.
Och! Och! (siada)
ENONA:Bogi, wejrzyjcie na biedną królowę!
FEDRA: Jakże mi te klejnoty uciskają głowę!
Jakaż natrętna ręka, podchodząc mą wolę,
Włosy mi w puklów tysiąc zaplotła na czole?
Wszystko mnie drażni, wszystko w męczarnię się zmienia.
ENONA: Jak sprzeczne nieraz twoje bywają życzenia!
Ty sama wszak, zamysły odmieniając swoje,
Kazałaś się przyoblec w najbogatsze stroje.
Ty sama chciałaś dzisiaj, pomna dawnej chwały,