ARYCJA:
Panie, odmawiać prośbie takiej ci nie wolno
I, mimo, iż niechęci jej świadom ku sobie,
Winien jesteś wzgląd jakiś tak świeżej żałobie.
HIPOLIT:
Odchodzisz! Mam więc jechać, obawą miotany,
Czym nie zranił piękności, nazbyt ubóstwianej?
Nie wiem, czyli ten płomień, zaledwie rozbłysły...
ARYCJA:
Jedź, książę, i spełń swoje szlachetne zamysły!
Spraw, niech się przed swą panią lud Aten pokłoni!
Wszystkie dary gotowam przyjąć z twojej dłoni,
Lecz z darów tych, pomimo wdzięczność mą tak żywą,
Nie korona mnie czyni najbardziej szczęśliwą.
HIPOLIT:
Czy okręt już pod żaglem?... Lecz oto królowa...
Spiesz, niechaj do odjazdu łódź będzie gotowa!
Daj sygnał, spiesz, rozkazuj i powrotem żwawym
Chciej mnie z przykrej rozmowy wyzwolić niebawem!
FEDRA: (do Enony, w głębi)
Oto on: krew mi wszystka do serca spłynęła...
Widząc go, zapomniałam, com rzec mu pragnęła.
ENONA: Pomnij na syna, który ciebie ma jedynie
FEDRA:
Mówią, że nas opuszczasz w najbliższej godzinie,
Książę — przybywam tedy w tej smutnej potrzebie