Strona:PL Racine-Fedra.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.



AKT PIĄTY.
SCENA I.
HIPOLIT, ARYCJA, ISMENA.

ARYCJA:
Jakto? W tak strasznej próbie książę milczeć będzie?
Ojca, który cię kocha, pozostawisz w błędzie?
Okrutny! Jeśli mimo łzy me i błaganie
Godzisz się bez wysiłku na nasze rozstanie,
Jedź więc, porzuć Arycję smętną, Hipolicie,
Ale przynajmniej, jadąc, upewnij swe życie!
Broń czci swej od potwarzy, co hańbą cię znaczy,
I zmuś ojca, niech modły swe odwołać raczy!
Jest czas jeszcze. Dlaczego, przez jaką swowolę
Potwarczyni zostawić pragniesz wolne pole?
Objaśnij Tezeusza!
HIPOLIT:Cóż więcej mi czynić?
Miałemż, depcąc wzgląd wszelki, macochę obwinić?
Miałemż, do reszty zdarłszy straszną tajemnicę,
Szpetnym rumieńcem wstydu ojca splamić lice?
Ciebie jedną mych nieszczęść powiernicą robię,
Serce me bogom jeno otwarte i tobie.
Nie mogłem tobie ukryć — osądź miłość moją! —
Tego, co myśli nawet rozważać się boją,
Ale bacz na zaklęcie, jakiem cię związałem,
Zapomnij, jeśli zdołasz, wszystko, co-ć wyznałem,