Strona:PL Racine-Fedra.djvu/58

Ta strona została uwierzytelniona.

To wiem, iż bez uszczerbku dla mego imienia
Wolno mi z rąk Tezeja szukać wybawienia:
Inna rzecz dla rodziców jest powolność święta,
A inna znów tyranji zerwać wrogie pęta.
Lecz ty mnie kochasz, panie, i słuszna obawa...
HIPOLIT:
Nie, nie, zbyt mi jest drogą twoja dobra sława!
Szlachetniejszem pragnieniem czucia moje płoną:
Uchodź z rąk wrogów, ale pod męża osłoną!
Wolni w nieszczęściach naszych, gdy niebo tak każe,
Sami, gdy zechcem, możem stanąć przed ołtarze —
Serc związkom blask pochodni nie przymnaża ceny.
Wśród odwiecznych grobowców, tam, u bram Trezeny,
Gdzie zewłok przodków moich dostojnych spoczywa,
Jest świątynia, łamiącym przysięgę straszliwa.
Nikt tam śmiertelny kląć się nie odważy lekko,
A zdrajca kary swojej nie szuka daleko;
Lękając się na miejscu ponieść pewną zgubę,
Żaden kłamca nie waży zdać się na tę próbę.
Tam, gdy zechcesz, miłości naszej wiekuistej
Pójdziemy ślub nawzajem złożyć uroczysty,
Bóg, w tej świątyni czczony, świadkiem naszym będzie —
Uprosim go, by ojca zastąpił w tym względzie.
Przysięgę najświętszemi potwierdzę imiony
Czystej dziewicy Diany dostojnej Junony,
Wszyscy bogowie wreszcie, tkliwości mej świadki,
Poręczą uczuć moich najczystsze zadatki.
ARYCJA:
Król idzie! Uchodź, książę! W drogę w imię boże!
Ja ledwie o chwil parę zamiar swój odłożę.
Spiesz i zostaw mi kogoś, by w najbliższej dobie
Trwożne me kroki powiódł co rychlej ku tobie!