Strona:PL Racine-Fedra.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.

Przez chwilę oczom własnym nie chce wierzyć prawie,
Nie poznaje go... Parta przez czucia złowieszcze,
Patrzy na Hipolita i pyta oń jeszcze.
Niedoli swej pojęła wreszcie ogrom cały,
W niebo rzuca wzrok, smętnym wyrzutem nabrzmiały
I, nawpół żywa, straszny jęk wydając z łona,
Z nóg pod stopy kochanka wali się zemdlona.
Ismena klęczy przy niej i, pełna rozpaczy,
Do życia ją przyzywa, do męczarni raczej.
Ja zaś tu spieszę, z bólem, co serce rozpiera,
Oznajmić ci ostatnią wolę bohatera,
Spełnić poselstwo, które w tej nieszczęsnej dobie
Gasnące serce syna przekazuje tobie.
Lecz oto się przybliża wróg, co w duszy kryje...


SCENA VII.
TEZEUSZ, FEDRA, TERAMENES, PANOPE, STRAŻNICY.

TEZEUSZ:
Ciesz się, pani, tryumfuj: mój syn już nie żyje!
Ha, ileż cierpię!... Jakichż podejrzeń męczarnia,
Broniąc go w mojem sercu, drżeniem je ogarnia...
Lecz zginął, już się stało: nasyć się ofiarą,
Ciesz się nieprawą zgubą, lub też słuszną karą!
Póki życia, dopuszczać myśli nie chcę innej,
Skoro pani go winisz, wierzę, że był winny.
Zgon jego dość mi daje treści do wyrzekań,
Bym się zapuszczał w bagno haniebnych dociekań,
Które, boleści ojca niezdolne go wrócić,
Nową troską mój spokój mogłyby zakłócić.
Pozwól, bym, kraj rzuciwszy i ciebie zarazem,
Uszedł przed syna mego skrwawionym obrazem!
Żarty wstydem, nękany straszliwem wspomnieniem,