— Moralnym? W takim razie niema się poco śpieszyć. Mister Gerald i tak panią nie zrozumie.
— Lecz niech mnie pan puści do mieszkania. Muszę go widzieć bezwarunkowo.
— Powiedziałem, że nie zobaczy go pani i — skończone! Jestem tu poto, abym nikogo nie wpuszczał do środka, rozumie pani?
— Należę do przyjaciół mister Geralda, chyba to wystarczy panu.
— A skąd ja wiem? Może pani jest jego najgorszym wrogiem.
— Nie puści mnie pan?
— Nie.
— Więc zobaczymy!
Powiedziawszy to, Isadora skierowała się do drzwi z widocznym zamiarem przedostania się do środka przemocą. Zdecydowany i surowy wyraz jej twarzy natchnął Felima myślą, że jego panu grozi jakieś niebezpieczeństwo. Rozkrzyżował we drzwiach ręce i krzyknął na alarm. Zbudzony krzykiem, Tara zaczął wyć. W całej okolicy ptactwo wydało ze siebie wrzaskliwe głosy. Powstał nieopisany hałas. Isadora patrzała na Felima rozszerzonemi oczami, nie mogąc pojąć narazie, co to wszystko miało znaczyć.
Zeb Stamp bawił w pobliskich zaroślach i na krzyk Felima szybko zawrócił do domu. Widząc