Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/182

Ta strona została skorygowana.

— Musi się stać zadość sprawiedliwości, — rozległ się znowu czyjść głos. — Żądamy, mister Pointdekster, ażeby córka pańska odeszła stąd.
— Chodź, Lu! Tu nie dla ciebie miejsce. Powinnaś odejść. Nie chcesz? Kasjuszu, proszę cię, zabierz ją stąd.
— Nie odejdę, ojcze, dopóki nie przyrzekniesz mi, dopóki oni wszyscy nie przyrzekną mi...
— Nic nie będziemy przyrzekali. To nie kobieca rzecz. Zabójstwo dokonane i morderca powinien być odpowiednio ukarany.
— Powiesić go! Powiesić! — złowrogo zakrzyknął ktoś z gromady.
Luizę wyprowadzono, a właściwie wyciągnięto przemocą.
Napróżno wyrywała się z rąk znienawidzonego Kasjusza, który gorliwie spełniał prośbę Pointdekstera, napróżno płakała i protestowała, krzycząc:
— Zbrodniarze! Zwierzęta!




LVII.  Znowu przeszkoda.

Poraz trzeci miał Gerald sznurek na szyi, poraz trzeci groziła mu śmierć. Już zabierano się do wciągnięcia go na gałąź, gdy od strony zarośli rozległ się czyjś gruby tubalny głos:
— Stój!
I z lasu wybiegł z bronią w ręku wysoki o szerokich barach człowiek, wołając: