Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/216

Ta strona została skorygowana.

zrobić z trupem? Po krótkim namyśle chciałem okryć trupa swym płaszczem, aby ochronić go od drapieżników do mego powrotu, wtem błysnęła mi myśl, ażeby zabrać trupa ze sobą do Ingę. Ponieważ koń zabitego Henryka był wylękniony i w żaden sposób nie chciał się poddać ciężarowi trupa, przeto, używając największego wysiłku, rzuciłem sztywne ciało bez głowy na swego mustanga, przywiązałem je razem z odciętą głową do siodła w pozycji siedzącej, sam zaś dosiadłszy konia Henryka ruszyłem w towarzystwie martwego jeźdźca do Inge.
W pewnej chwili koń, na którym jechałem, obejrzał się i, zoczywszy za sobą strasznego jeźdźca, wyląkł się i poniósł. Pędził naoślep w głąb lasu. Bezwiednie puściłem z rąk cugle, ochraniając się od bijących mnie po twarzy gałęzi. Podczas tej szalonej jazdy znaleźliśmy się pod rozłożystem drzewem. Nie zdążyłem przechylić głowy, gdy wtem zwisająca nisko potężna gałąź uderzyła mnie w czoło. Uderzenie to było tak silne, że spadłem na ziemię, zwichnąwszy nogę, i straciłem przytomność. Gdy się ocknąłem, krążyły nade mną jastrzębie, czując swą zdobycz. Umierałem z pragnienia. Nie mogłem ruszyć się z miejsca, taki okropny ból czułem w nodze. Dopiero silna gorączka, z powodu braku wody, zmusiła mnie do ostatniego wysiłku i przy pomocy jakiegoś odciętego dębczaka z wielkim trudem doczołgałem się do strumienia. Tutaj znowu straciłem przytomność, a ocknąwszy się, ujrzałem wokół siebie stado stepowych wilków. Mimo, że miałem przy sobie nóż