Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/223

Ta strona została skorygowana.

Wtem Maurice Gerald podszedł do swego ulubionego mustanga, na którym do obecnej chwili znajdował się jeździec bez głowy, pogłaskał go pieszczotliwie, a gdy zwierzę poznało swego pana, prychając radośnie, skoczył na siodło, wziął czyjeś lasso i pomknął, jak strzała. Po chwili wyprzedził jeźdźców, którzy wyruszyli przedtem, tylko Stamp ze swoją poczciwą klaczą trzymał się czas jakiś w pobliżu. Wreszcie wszyscy trzej: Calchun, Gerald i Stamp zniknęli z oczu. Stary myśliwy oczywiście nie mógł stale dorównywać Geraldowi, ale chodziło mu głównie o to, aby śledzić Calchuna i łowcę mustangów i w razie potrzeby być w pogotowiu.
Już Calchun cieszył się nadzieją, że uda mu się ocaleć, gdy nagle, spojrzawszy za siebie, zobaczył pędzącego Mauricea. Jakiś głos szepnął mu, że to mściciel. Zadrżał, wiedząc, że nie ujdzie jego ręki. Bliskość lasu znowu zbudziła w nim nadzieję. Oto jest już w lesie. Jeszcze chwila i ukryje się w gąszczach. Lecz tętent gniadego mustanga słychać coraz bliżej, coraz bliżej.
— Stój! — rozległ się nagle głos Geralda.
Widząc, że niema ratunku, Calchun przystanął i wypalił z rewolweru. Kula przeszła obok. W tej chwili w powietrzu błysnęło lasso, i zanim Kasjusz zdążył zorjentować się, sznur ścisnął go mocnym węzłem i skrępował mu ręce. Calchun stracił równowagę i runął z konia na ziemię, jak martwy.