Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/36

Ta strona została skorygowana.

Dziękuje panu, sir. Pan ocalił nam życie. Proszę nareszcie powiedzieć, komu to zawdzięczamy?
— Jestem Maurice Gerald! Proszę zapytać o łowcę mustangów — na forcie każdy mnie zna — odrzekł jeździec, poczem dodał, wskazując przed siebie:
— Otóż w dali widać cyprys, od którego droga was doprowadzi do miejsca bez mojej pomocy. Tam w dali ujrzycie państwo powiewającą na szczycie fortu chorągiew. Staniecie u celu przed nocą. Ale mnie już czas w drogę i dlatego żegnam państwa.
Powiedziawszy to, jeździec ścisnął ostrogi i szalony jego rumak pomknął jak strzała.




V.  Zagroda łowcy mustangów.

Wzdłuż rzeki Leony ciągną się wspaniałe faliste prerje. Monotonny ich wygląd urozmaicają gęste zarośla akacji, kępy kaktusów, drzewa woskowe, aloesy, a nawet w tych miejscach, gdzie grunt jest bardziej żyzny rosną wiązy, dęby i cytryny. Niebo jest zawsze szafirowe, pozbawione chmur, a woda w rzece przezroczysta.
Dla ludzi cywilizowanych obca jest ta okolica. Natomiast włóczą się tutaj koczujące plemiona czerwonoskórych, mają swe siedliska jelenie, antylopy, króliki i grożące człowiekowi na każdym