Strona:PL Reid Jeździec bez głowy.pdf/47

Ta strona została skorygowana.

Po tych słowach myśliwy wyszedł z domu, obejrzał się dokoła, wybrał sobie wygodne miejsce na łące, wziął długi sznur, jakim zwykle przywiązuje się konia, zwinął go w kształcie wydłużonego kręgu, położył się w środku i nakrył kocem. Po chwili zasnął. Ale nie dano mu spokoju. Śledziło go dwoje ciekawych oczu. To stary Felim patrzał na niego ze zdziwieniem, nie mogąc pojąć, dlaczego myśliwy okrążył się sznurem. Długo tak stał, snując różne przypuszczenia, aż wreszcie ciekawość w nim przemogła i zbudził Stampa, prosząc go o wyjaśnienie.
— Głupi irlandzki ośle! — Krzyknął myśliwy zły, że zbudzono go niepotrzebnie. — Myślałem, że to rano i trzeba wstawać. Dlaczego okrążyłem się sznurem? Ażeby nie właziły do mnie różne gady!
— Jakie gady, mister Stamp? Węże?
— Naturalnie, węże! Idź lepiej spać!
Felim wrócił do chaty zadowolony. Teraz już wiedział, co trzeba robić, aby zabezpieczyć się od węży, i cieszył się. że będzie mógł spać spokojnie. Zdjął ze ściany długi arkan, wyszedł cichutko z domu i, okrążywszy cały dom sznurem, wrócił znowu do izby. Izbę zaległa głęboka cisza. Przedtem Felim nie dosypiał nocy bojąc się najbardziej węży, ale teraz po użyciu znanego sposobu, zasnął spokojnie. Spał również pies Tara, spały zdaję się konie, stojące pod szopą. Tylko klacz Zeba Stampa poza domem skubała głośno soczystą trawę i prychała.